Zagadka nielegalnej samowoli budowlanej w Darłowie – ponad 1200 konstrukcji na terenach rolnych

Zagadka nielegalnej samowoli budowlanej w Darłowie – ponad 1200 konstrukcji na terenach rolnych

W ostatnim czasie, wiejskie obszary gminy Darłowo stanęły przed poważnym wyzwaniem – nielegalną działalnością budowlaną. Pomimo statusu terenów rolnych, u podnóża ferm wiatrowych zaczęło rozrastać się nieautoryzowane osiedle. Składa się ono z imponującej ilości ponad 1200 domków letniskowych oraz przyczep kempingowych.

Rejon ten, położony między jeziorem Kopań a Morzem Bałtyckim, mógłby być uroczo malowniczy. Niestety, dzikie i chaotyczne zabudowania zmieniły go w miejsce pełne nieładu, które urzędnicy nazywają eufemistycznie „darłowskimi fawelkami” lub „Czeczenią”.

Początkowo rolnicy sprzedali fragment swojej ziemi farmom wiatrowym. Następnie, resztę gruntu odsprzedali przedsiębiorcom, którzy oferują ją jako atrakcyjne działki rekreacyjne nad morzem. W wyniku tych transakcji powstało olbrzymie osiedle, które latem zamieszkuje tysiące osób. Radosław Głażewski, wójt gminy Darłowo, wyraził swoje niezadowolenie: – Po to się robi plany przestrzenne z głową i robi to projektant, żeby gmina była w stanie obsłużyć ten teren, a tu się robi coś, nad czym tracimy kontrolę.

Na terenie osiedla drogi są niedostępne, a mieszkańcy domków letniskowych oraz przyczep unikają kontaktu z mediami. Jeden z nich odmówił rozmowy: – Włodziu, czy gmina ma z nami problem? Nie wiem, po pierwsze nie życzę sobie nagrywania, moja twarz nie będzie nagrywana, nie będziesz mnie nagrywał.

Nikt publicznie nie przyznaje się do zamieszkania tam. To dlatego, że na dokumentach zgłoszeniowych do starostwa obiekty te są kategoryzowane jako budynki gospodarcze, a nie domki letniskowe.