Afera policka, czyli krótko o tym, jak znikają pieniądze ze spółek
Mniej więcej od 2015 roku w Policach w województwie zachodniopomorskim działy się złe rzeczy. Lokalne spółki były okradane przez wysoko postawione osoby. Miliony złotych przepadały na wydatkach zupełnie niezwiązanych z działalnością klubu Chemik Police i Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police. W sprawie zapadły pierwsze wyroki.
Fikcyjna analiza marketingowa za blisko 50 tysięcy
Klub sportowy Chemik Police w pewnym momencie stał się klubem finansującym kampanię wyborczą pani prezes. Kobieta najpierw zleciła analizę marketingową osobie zupełnie niezwiązanej z marketingiem, a następnie pieniądze te wykorzystała do sfinansowania własnej kampanii wyborczej w 2015 roku.
W sumie 46 tysięcy złotych wydano na analizę marketingową spółki, która się nie odbyła. Jeśli ta kwota nie wydaje Wam się jeszcze wystarczająco wysoka, by uznać ją za szokującą, w dalszej części wpisu z pewnością zmienicie zdanie! Kierownictwo Zakładów Chemicznych pozwoliło sobie na znacznie większe nadużycia.
Tak zwane służbowe wydatki
Człowiek miesiącami nie może się doprosić drobnej premii lub podwyżki, a tymczasem kierownictwo Zakładów Chemicznych w Policach miało do swojej dyspozycji specjalne karty służbowe. Oczywiście do wykorzystania w celach służbowych, które w praktyce miały tak szeroki zakres, że zahaczały nawet o wizytę w klubie go-go.
Według oficjalnych raportów, za pośrednictwem kart kredytowych miliony złotych rozpłynęły się w powietrzu. Ciekawa była również inwestycja w akcje warte 5 mln zł. Spółka zapłaciła za nie aż 86 mln zł!
Sprawa afery polickiej ciągnie się już od 2017 roku i nadal trwa. Skazano już kilka osób, które pracowały w zarządach obu spółek. Kilkanaście osób wciąż czeka na oficjalne zarzuty, za które grozi im do 8 lat pozbawienia wolności.
Liczba oskarżonych osób oraz kwoty przekrętów pokazują, w jaki sposób funkcjonują nieuczciwe spółki. Przeraża również fakt, jak wiele osób czerpie korzyści na oszustwach, na których ktoś inny traci.